piątek, 31 października 2014

Wszędzie dobrze ale w wolny weekend najlepiej!

Po pierwszym miesiącu studiowania dwóch kierunków, spakowałam się i oto jestem znów w domu. 
Chwila odpoczynku, relaksu i dziecinnej beztroski , to coś czego potrzebuję w tym momencie.

Dzień drugi w domu, człowiek już się przyzwyczaił do starych nawyków i porannych głosów domowników, które dochodzą z kuchni jak alarm do wstania z łóżka. Trochę marudzenia, że nie można spać ale mimo wszystko z uśmiechem otwiera się oczy bo jednak tęskniło się za tą prywatną  „patolą”

Ostatni wieczór października spędzam sama. W tle leci muzyka z ulubionego radia, przerywana co jakiś czas głosem znajomej osoby, która prowadzi audycję. Zdziwienie bo akurat dziś tej osoby bym się nie spodziewała  usłyszeć, aczkolwiek na twarzy maluje się lekki uśmiech i myśl „no to mam towarzystwo”.

Wolny i samotny wieczór we własnym domu daje możliwość do całkowitego zrelaksowania się i zapomnienia o wszystkich problemach. Przecież, gdzie będzie nam lepiej jak nie we własnym pokoju, we własnym łóżku z ulubionym kubkiem, w którym paruje herbata z sokiem od ulubionej cioci ^^
Wszystko pięknie, lecz mimo usilnych prób odgonienia niepotrzebnych myśli, co chwila jakaś przelatuje przez głowę wraz z milionem pytań i przemyśleń. Pojawia się tęsknota za tym co było, złość na siebie bo nie wyszło tak jak się chciało oraz wiele temu podobnych myśli prowadzących do osobistego zadręczania się.  Nikt nie mówił, że życie będzie łatwe – okej przyjmuję do wiadomości ale nie rozumiem czasem dlaczego tak wszystko na raz się wali. No nie ogarniam tej kuwety zwanej życiem.

No ale cóż. Pozostaje mi zwiększyć głośność radia, zrobić kolejną herbatę i przytulić kota, który właśnie wrócił z wieczornego spaceru, szukając przytulenia i ciepłem.
Tak, zdecydowanie myślę, że dziś  rozumiemy się  doskonale ! xD


Także patrząc ze swojej perspektywy, życzę dużo spokoju na najbliższe dni ;)



piątek, 17 października 2014

It's friday!

Piątek, piąteczek, piątunio !
Czyli koniec nauki, pracy i czas na odpoczynek ^^



Łóżko, kawa i dobra muzyka w tle, to jednoznaczny sygnał, że zaczyna się weekend. 
Weekend, który jeszcze w zeszłym roku akademickim oznaczał czas pracy, dziś zwiastuje kilka chwil relaksu, na które nie ma niekiedy czasu w tygodniu. Kolejny piątek, kolejny tydzień za mną.
Minęły 3 tygodnie na studiach. Dla niektórych to „dopiero”, dla innych „już” a dla mnie to niebywałe osiągnięcie  ;) Studiowanie dwóch kierunków, nie jest wcale takie łatwe, lekkie i przyjemne. Pomimo tego, że najgorsze czasy na uczelni wskazują swój początek dopiero za miesiąc, to już przez te 3 tygodnie czasami miałam dość, czasami usypiałam na zajęciach  a czasami zapominałam jak się nazywam. Aczkolwiek żadna z tych rzeczy nie spowoduje mojej rezygnacji. Wiem, że przyjdzie nie raz taki moment, że będę chciała się poddać ale wiem, że dam radę. Ratownictwo z każdymi zajęciami okazuje się moim kierunkiem i miejscem, które jest moje i w  którym po prostu powinnam być.
Fascynacja filmikami z sekcji, wyczytywanie kolejnych ciekawych przypadków medycznych i zdjęć z wypadków, to jest coś co robię z przyjemnością a nie z przymusu, dlatego myślę, że to mój kierunek.
Magisterka oczywiście równocześnie też się realizuje i choć tu podejście jest trochę inne, to jednak niektóre zajęcia nadal zaskakują, ciekawią. Więc nie jest źle. Aczkolwiek mistrzem biostatystyki już nigdy nie będę, więc na zajęciach zostaje mi tylko egzystencja i błagalny wzrok utkwiony w zegarze :D
I tak mijają dni, tygodnie. Dnie wypełnione zajęciami, wolne chwile poświęcone najbardziej zakręconym ludziom w moim życiu :D W międzyczasie konferencje, szkolenia i inne spotkania. Do tego w przyszłym tygodniu dochodzą treningi w sekcji sportowej, potem cardio a od listopada basen ! 
Szczerze mówiąc nie mam zielonego a nawet niebieskiego pojęcia jak to ogarnę ale coraz bardziej lubię  nie mieć czasu na nic J Zapełniony po brzegi kalendarz, daje mi poczucie ogromnej realizacji J




Dawno nie było tak dobrze, jak teraz J  Miłego weekendu J




środa, 17 września 2014

Emocje jak na grzybach!


Już dawno tak nie zwracałam uwagi  na przekładane daty w kalendarzu jak ostatnio. Mijające szybko dni przybliżają mnie do wyjazdu. Natłok różnych emocji w ostatnich dniach sprawia, że dni uciekają niemiłosiernie i zmieniają się jak w kalejdoskopie. Zmiany, przemiany i inne temu podobne....

Ale jest okej !
Wszystkie moje obawy związane z ciągnięciem dwóch kierunkami zostały przytłumione.
Teraz króluje ekscytacja nowym i tak wyczekiwanym kierunkiem, nowym planem (który miał być a go nie ma! ) i najważniejsze, radość z nowych znajomości. Nic nie cieszy mnie jak to, że podwójny start w tym roku akademickim pociągnie za sobą mnóstwo nowych znajomości. 

Pomimo mojej ukochanej ekipy ludzi z ZP, bez których nie wyobrażam sobie Poznania, to jednak ludzie z
ratownictwa mega mnie ciekawią bo wiem z doświadczenia, że są to zazwyczaj świetni ludzie ;)
No i w końcu nie będę mieć na roku samych dziewczyn ( no może prawie tak było) ! :D 
Będzie dobrze, będzie fajnie. Czuję to w kościach, chociaż niewykluczone, że to tylko zwykły ból od
przetrenowania :D
I tak oto tym wspaniałym humorem zamykam kolejny dzień, dobry dzień.


A tymczasem dobranoc :)

czwartek, 11 września 2014

Mniej myśleć, więcej działać.


Pomimo, że z zasady sama jestem zwolenniczką tego, że długotrwałe rozmyślania nad każdą rzeczą nie mają najmniejszego sensu, to jednak coraz częściej łapię się na tym, że to robię. Zaczynam analizować podjęte decyzje, rozmyślam o tym co będzie, martwię się, stresuje i panikuje...totalnie niepotrzebnie. Ale okej, przecież każdy z nas może popełniać błędy, może pozwolić sobie na chwilę słabości czy załamania. Ważne jest, aby tylko ten stan nie trwało za długo i aby w miarę szybko zdać sobie sprawę, że to niepotrzebne.

Ja mogę odetchnąć z ulgą bo sama się w miarę szybko ocknęłam i stwierdziłam, że to co teraz robię jest pozbawione sensu bo przecież gadaniem, rozmyślaniem nic nie zmienię a tylko zmarnuję czas. Łatwo powiedzieć, ale co zrobić żeby tak było? Każdy ma swój sposób. Jedni czytają lub grają w gry, inni imprezują, jeszcze inni chodzą na zakupy. A ja? Ja biegam. Bieganie, które już od kilku lat przewija się w moim życiu, zawsze pomaga. Dopiero od niedawna zaczęłam biegać z myślą z tyłu głowy, że w listopadzie mam wystartować w moim pierwszym biegu, więc muszę trenować. Lecz praktycznie prawie zawsze wychodzę biegać by odpocząć, zrelaksować się i wyciszyć. Tak wiem, ciężko niektórym wyobrazić sobie jak zmęczenie, pot i czasem brak tchu relaksuje ale uwierzcie, to działa! 
Październik, który jeszcze chwilę był wyczekiwany, dziś zaczyna powoli przerażać ale postanowiłam się nie przejmować i robić swoje a z czasem wszystko się okaże i ułoży. Także ostatnie tygodnie wakacji postanawiam spędzać nadal aktywnie, tak aby zakończyć wakacje z ładnymi wynikami.


A motywacja, której mi ostatnimi dniami brakowało, wróciła. Ale nie sama z siebie, o nie.
Lada moment minie  2 miesiące ćwiczeń, minął mi miesiąc a ja dziś dopiero widzę zmiany.
Jakkolwiek chciałabym powiedzieć, że nic nie widać i treningi biegowe czy ćwiczeniowe nie mają sensu, nie mogę tego zrobić. Dziś patrząc w lustro i na zdjęcia widzę, że opłaciło się pilnować się z jedzeniem, opłaciło się czasem zmuszać do ćwiczeń, kiedy wszystko bolało,opłacało się jeździć rowerem z zakwasami.
Dziś kupując spodnie w rozmiarze 34, uśmiecham się bo wiem, że to wszystko dzięki każdemu treningowi.

Tak właśnie, ta magiczna liczba 34 motywuje i daje dużo optymizmu, żeby walczyć dalej :) 

Złota recepta dla mnie :




piątek, 5 września 2014

Relacje.



 Podczas ostatnich dni, które spędziłam trochę w Poznaniu, spotkałam przypadkowo w tramwaju osobę, której dawno nie widziałam a która powitała mnie szczerym uśmiechem i zapytaniem co u mnie itd.
Z kolei później były odwiedziny w akademiku, które uświadomiły mi jak bardzo brakuje pewnych osób, z którymi zawsze można pogadać i nic nie udawać. 
I właśnie takie spotkania narzucają mi wiele myśli i nowych spojrzeń na moje inne znajomości. Są osoby, przed którymi nie trzeba nic udawać, ukrywać i to jest piękne.
Ale bywa i tak, że wielokrotnie nie wypowiadamy pewnych słów, nie chcąc urazić tej drugiej osoby, nie robimy rzeczy, które tak naprawdę chcemy bo jednak tej osobie będzie z tym źle, nie podejmujemy decyzji najbardziej optymalnych dla nas bo przecież co  ten ktoś pomyśli. I tak ciągle przez to  „bo coś” przestajemy mieć zdrowe relacje a przecież nie chodzi o to, żeby komuś ciągle ustępować. Każda dobra znajomość, koleżeństwo czy przyjaźń powinna oprócz dogadywania się i pokrewieństwa tzn. duszy, opierać się na zaufaniu, szczerości. Więź między ludźmi powinna być budowana nie tylko na słuchaniu drugiej osoby, radzeniu jej, pocieszaniu itd. Ale niezmiernie ważnym elementem jest umiejętność pójścia na kompromis, który w dzisiejszych czasach odbierany jest za wyczyn heroizmu i coraz rzadszy wyczyn. Coraz częściej zastanawia mnie fakt, czy w sytuacjach, kiedy w relacjach zauważa się brak interakcji i tylko starania z jednej strony, to czy warto taki stan rzeczy podtrzymywać?  
Pojawiające się u wszystkich z nas w takich momentach pytania: „Czy warto?, Dlaczego tylko my się staramy? Czy  to jest fair?”  Oczywiście, nikt nie mówił, że będzie łatwo. No ale!  Myślę, że odpowiedź każdy z nas musi sam wybrać. Sami musimy wiedzieć czy warto. Może czasem lepiej odpuścić takie relacje i poświęcić ten czas tym, którzy może nigdy nie otrzymywali go od nas tyle, ile potrzeba? Może są osoby, które czekają na nasz telefon czy też wiadomość o spotkaniu?  

Nic nie przychodzi w życiu „od tak”, zawsze trzeba się starać wybrać to co optymalne i dobre. I warto czasem trochę więcej rozmyślać i analizować bo przecież  lepiej później nie żałować swoich decyzji. 


Przecież i tak:   „Życie zweryfikuje” 

;)

sobota, 30 sierpnia 2014

Studencie ratuj!

No w końcu!
Od wczoraj jestem już oficjalnie studentką ratownictwa medycznego ! :)
Niby było pewne i nie wątpiłam, że się dostanę ale radość ogromna :D
Teraz jeszcze tylko we wtorek napisać egzamin na magisterkę, dostać się i wszystko załatwić.
Wtedy będę mogła już na spokojnie wrócić  do Poznania wiedząc,
że mieszkam nadal w akademiku, studiuję dwa kierunki i pewnie nie będę mieć życia.
Studiowanie dwóch kierunków? - super ! fajnie! dodatkowa możliwość!
Ale skutkiem tego funduje sobie ciężki los bo nie będę mieć czasu na nic,
będę biegać pomiędzy jednymi zajęciami i drugimi...a w weekendy nauka i nadrabianie.
Nie będzie to łatwe ale wierzę, że przy motywacji i samodyscyplinie dam radę!
Przecież jeżeli się chce, można wszystko ;)
Dziś może jeszcze nie do końca w to wierzę i  nie wiem na co się porywam
ale optymizm pcha mnie do przodu z nadzieją, że będzie dobrze :) 


No to czeka mnie wrzesień z anatomią ! :P
Pozdrawiam!


środa, 27 sierpnia 2014

Czas i chęci lub ich brak.

Tak jak w tytule, czyli jak w ciągu tygodnia można stracić wszelkie chęci.
Można, owszem i to łatwo.
Tydzień temu notka była taka pozytywna, motywacyjna i po prostu niczym dobry trener personalny!
A dziś?
Chwilowo mój stan waha się pomiędzy : "nie chce mi się" oraz "mogę ale po co"
Celowo użyłam słowa "chwilowo", gdyż mam gdzieś jednak nadzieję, że ten stan minie.
Szkoda trochę zmarnować tych wszystkich godzin i dni, spędzonych na dążeniu do czegoś.
Przecież skoro po jakimś czasie się odpuszcza, to wychodzi na to, że zmarnowało się czas.
A chyba nie ma nic gorszego niż to, że świadomie straciliśmy czas, który jest nad wymiar cenny.
I to właśnie jest najgorsze, że człowiek pomimo upływu lat nadal nie potrafi jednej rzeczy,
-nie potrafi szanować czasu i umiejętnie go wykorzystywać w 100%
Każdy z nas od czasu do czasu sobie o tym przypomni i wtedy próbuje to zmienić, stara się.
Ale i tak za jakiś czas znów spogląda w przeszłość i mówi "w tym czasie mogłem to i to, zamiast tego"
Czy takie postępowanie ma sens? - Niezupełnie.
Ważne jest to, żeby pomimo tych prób i błędów, zawsze wracać
i próbować wykorzystać lepiej czas, który mamy -tu i teraz.
Nie warto cały czas patrzeć wstecz i analizować bo to nam nie wróci ani sekundy.
Trzeba godzić się na błędy, porażki, upadki...bo choć nie są powodem do dumy,
to zawsze nas czegoś nauczą i udowodnią, że można lepiej.
Dlatego po każdym upadku, zwątpieniu czy błędzie trzeba iść dalej.
Podnieść się i znów dążyć do celu, żeby potem nie żałować.
Chcesz coś zrobić? Uda Ci się to!
Tylko musisz próbować, chcieć i robić to, bez względu na ludzi i otoczenie.
Let's do it ! :) 







PS.
Już za miesiąc o tej porze będę spoglądała z 9 piętra na ul. Przybyszewskiego
i sprawdzała kto tym razem siedzi na ławkach pod akademikiem :D
Jakaż to piękna perspektywa!  :) 


środa, 20 sierpnia 2014

Never give up!

Zawsze, ale to zawsze przychodzi taki moment, kiedy masz ochotę się poddać.
Bez względu na to co w życiu robisz, czy biegasz, czy ćwiczysz, czy próbujesz coś w nim zmienić.
Pojawia się w końcu ta chwila, kiedy zdaje Ci się, że nie dasz rady dłużej, że to bez sensu.
Cały entuzjazm, radość i motywacja z początkowego etapu, gdzieś uciekła.
Nie masz siły na nic, zastanawiasz się po co to robisz i zaczynasz wątpić czy warto.
Głupie myśli i  brak wiary w siebie sprawiają, że masz ochotę to rzucić i przestać.
Wmawiasz sobie  i porównujesz  się do innych, bo przecież :
 " u tamtej X efekty były szybciej, a tamten Y biega szybciej   i w ogóle to nie ma sensu, ja się nie zmienię"
Ale nic z tego nie jest prawdą bo każdy z nas jest inny.
Nie każdy tak samo szybko chudnie, nie każdy tak szybko zaczyna biegać maratony 
i nie każdy potrafi zauważyć za pierwszym razem co robi źle.
Jasne, możesz się w tej chwili poddać, zrezygnować i okłamać się, że nie dasz już rady.
Nikt Ci tego nie zabroni bo w końcu to Twoje życie i Twoja sprawa jak je przeżyjesz.
Chcesz wytrwać i robić to dalej?
-Brawo!
Musisz tylko przestać oglądać się za siebie i porównywać do innych,
nie oczekuj, że wszyscy będą Cię dopingować i wspierać.
Większość z nich będzie Ci zazdrościć z ludzkiej głupoty i braku motywacji, żeby samemu coś zrobić.
Licz tylko na siebie i ufaj ludziom, którzy na to zasługują i będą Cię wspierać.
Bez względu czy to będzie pierwszy, drugi, czy dziesiętny raz, gdy stajesz do walki.
Ważne, żeby mieć przy sobie osoby, które będą zawsze.
Także nie poddawaj się, walcz dalej, podążaj za swoim celem bo choć może dziś nie widzisz efektu,
za jakiś czas podziękujesz sobie i będziesz dumny, że wytrwałeś.
Na efekty, rekordy czy jakiekolwiek owoce Twojej pracy przyjdzie czas, spokojnie.
Musisz tylko przestać się śpieszyć i podarować sobie tyle czasu, ile potrzebujesz.
Zobaczysz, prędzej czy później osiągniesz swój cel, bądź pewny.
Pomyśl jaka to będzie radość i działaj dalej ! :) 







czwartek, 14 sierpnia 2014

Some people make me happy!

Poznań, Poznań, Poznań.
Czasem brakuje mi słów, które wyrażą jak bardzo lubię to miasto.
Ostatnia prawie dwudniowa wyprawa do Pyrlandii była genialna ! 
Niby wizyta dość krótka ale mega intensywna i szalona.
Jechać załatwiać sprawy związane z rekrutacją na magisterkę a przy okazji  świetnie się bawić?!
Why not! 
Wszystko da się zrobić, jeżeli ma się z kim.
I ja jestem taką szczęściarą, która ma grupkę osób, na którą mogę liczyć,
którzy na wieść o przyjeździe zgadzają się bez pytań i przygotowują wszystko,
i którzy szczerze cieszą się i okazują radość na powitaniu.
Uwielbiam spędzać z nimi czas i tą beztroskę, która panuje w Poznaniu.
"Co jemy? Gdzie śpimy? Co robimy?"
U nas to zdecydowanie nieważne pytania bo zawsze coś się wymyśli
-no kurczę w końcu jesteśmy razem, ogarniemy! :D
To był naprawdę dobry wyjazd, dający mega energię :)
Do tego w końcu znalazł się czas i miejsce na spotkanie z dawno nie widzianymi osobami.
Także lepiej być nie mogło! 




Powrót do domu z lekką nutą smutku, aczkolwiek jest okej ;)
W końcu jeszcze tylko 6 tygodni i wyjazd na stałe.
A i owszem mam co robić przez ten czas :p
Trzeba zacząć się uczyć na magisterkę (o zgrozo egzamin za 2,5 tyg ! ),
trzeba dalej ćwiczyć, przygotowywać się do biegu, trenować,
a przede wszystkim odpocząć, nabrać sił bo rok zapowiada się ciężki
ale to dobrze bo nie będzie czasu na głupoty :)
Także let's go ! 



Krótko o Poznaniu :

Taki BIC !!! :D


Soł słiiiit ! 


Kreeejzi :D



poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Biegać, skakać ...

Ćwiczę, biegam, jeżdżę na rowerze...czyli kolejne dni mijają.
Dziś rozpoczęłam 3 tydzień ćwiczeń, także jeszcze ten tydzień i w następną niedziele miesiąc pyknie! 
Taka piękna perspektywa! 

Z powrotem do biegania też wszystko w porządeczku :D
Kolejny tydzień planu biegowego w toku i daje radę :)
Perspektywa biegu nadal odległa ale  .... : 




Tyle na dziś.
Myślami jestem już w Poznaniu, także więcej jak wrócę :) 


środa, 6 sierpnia 2014

Nie ma tak, że boli

Dzień za dniem i noc za nocą.
I tak mijają kolejne dni wakacji, których zostało 7 tygodni. 

Mogę powiedzieć, że to 7 tygodni, bo :

-wcale mi się już nie chce siedzieć w domu,
-tęsknię za Poznaniem,
-tęsknie za ludźmi, z którymi spędzam większość mojego roku, 
-brakuje mi życia w akademiku i tych spotkań gdzieś po drodze,
-brakuje mi tych możliwości, które mam w Poznaniu,
-brakuje mi chwil, kiedy nie ma na nic czasu,
-brakuje mi nawet mojego widoku z okna na 9,

I choć wiem, że ten rok akademicki może być ciężki, że mogę nie mieć czasu na nic, to i tak na samą myśl,
że już za 7 tygodni znów będę w Poznaniu, od razu się uśmiecham.
Przez 3 lata bardzo się przyzwyczaiłam do tego miasta. 
I choć początki były ciężki, to teraz nie wyobrażam sobie żeby było inaczej.
Z perspektywy czasu i wszystkich przeżyć związanych z tym miastem,
szczerze mogę powiedzieć, że za te 7 tygodni, kiedy już wysiądę z pociągu będę "u siebie" :)

 7 TYGODNI
Jeszcze jakiś czas temu przeżywałabym, jak ja to wytrzymam bo to dłuuugo.
Lecz dziś jestem dobrej myśli i wiem, że ten czas szybko minie.
W każdym razie nie zamierzam go zmarnować, o nie tym razem! 
Drugi tydzień ćwiczeń i dzisiejszy trening o 7 rano dał mi motywacji,
że przez te 7 tygodni, jeżeli będę konsekwentna to osiągnę swój cel! 
Kolejny tydzień pilnuję jedzenia, omijam słodycze....
 i choć czasami mam ochotę to rzucić to obiecałam sobie, że wytrzymam! 
Minimum do końca września, żeby wrócić na studia w dobrej formie ;)
Także przede mną w te 7 tygodni czeka mnóstwo treningów, ćwiczeń, kilometrów zrobionych rowerem oraz duuuużo pozytywnej energii, którą wysiłek mi zawsze daje :D
No i jeszcze zapomniałabym o bieganiu !
Wróciłam po przerwie i jestem w 2 tygodniu planu treningowego :)
Czasem łapie zadyszkę, czasem mi się nie chce jak widzę swoją kondycję
ale postanowiłam wrócić na dobre do biegania 
i przygotowuję się do pierwszego w życiu udziału w biegu :)
Ale o tym innym razem ;)

Moja ukochana motywacyjna tapeta :




I mam nadzieję, że wytrwam do tych 12 tygodni, bo przecież :



piątek, 1 sierpnia 2014

Life is one

Im więcej mam wolnego czasu, tym coraz częściej zastanawiam się nad wieloma sprawami.
A z bezkresu niezajętych minut, uderzają we mnie emocje i uczucia, które były gdzieś wyciszone.
Bardzo uderza mnie pojawiające się ostatnio nagminnie uczucie tęsknoty.
Tęsknoty i pewnego rodzaju pustki, która została.
Najbardziej brakuje mi osób, których już nie ma i które odeszły bezpowrotnie z tego świata.
Szczególnie dziś, kiedy mija równe pół roku,
od kiedy nie ma już na tym świecie jednej z najważniejszych osób.
Chwilami mogłabym rzecz, że najważniejszej osoby w moim życiu.
Pół roku a tęsknota coraz większa, coraz bardziej boli.
Może to dlatego, że dopiero człowiek sobie uświadamia, że czas się nie cofnie.
A żyć trzeba dalej, bez względu na to jak bardzo boli i jak jest ciężko....bo czas ucieka dalej.
Nie zatrzymuje się specjalnie dla nas, biegnie dalej, coraz szybciej.
Coraz częściej staram się sobie to powtarzać, żeby w tym wszystkim nie uciekło mi życie,
które potem za jakiś czas stwierdzę, że "mogłam przeżyć inaczej"
Ostatnio oglądałam film "Droga życia" (The Way), film genialny ale najbardziej poruszył mnie cytat,
który pojawił się już na samym początku filmu:

"Życia się nie wybiera, życiem się żyje"

Takie proste słowa a bardzo prawdziwe.
Wiadomo, że w życiu nie raz trzeba podjąć wybór taki czy inny ale zatrzymywanie się nad każdą rzeczą
sprawi, że w końcu przestaniemy cieszyć życiem, które przecież jest jedno.
Dlatego warto pomimo wielu ciężkich chwil, starać się cieszyć z życia, z każdej dobrej rzeczy.
Trzeba kolekcjonować dobre chwile, tak aby za jakiś czas niczego nie żałować.
Nikt nie mówił, że w życiu będzie łatwo i kolorowo ale musimy dążyć do szczęścia,
bo wtedy nawet jak będą gorsze dni, to będziemy mieć siłę do dalszej walki.



poniedziałek, 28 lipca 2014

W dzień gorącego lata...

Gorąc, upał, skwar.
Pogoda można rzec idealnie wakacyjna ale temperatura powyżej 30 stopni to już chyba przesada...
W taką pogodę nie chce się jeść, być i  żyć! 
Oczywiście, dla tych co spędzają czas nad jeziorkiem czy morzem pewnie jest idealnie
ale spędzając czas w domu można naprawdę oszaleć -.-
Chciałoby się wyjść na dwór, coś porobić, gdzieś się przejść ale się nie da.
Samo przejście przez próg drzwi i zaczerpnięcie tego gorącego powietrza,
powoduje odruch bezwarunkowy- jakim jest krok w tył.

Od 2 tygodniowych wyrzeczeń, cukier spada niemiłosiernie, brak energii ....
A jeszcze ciągle jakieś dziwne wiadomości, znajomości i już nie wiem czy to przez wakacje?
Brak słów, jak życie czasem potrafi zaskoczyć!
Przed mną kolejne dni oczekiwań na to, czy moje marzenie się spełni ...
Kolejne dni cichej nadziei i wiary, że musi się udać !
I to wszystko razem wzięte nasuwa mi tylko jedno pytanie :

Jak żyć?!




poniedziałek, 21 lipca 2014

Take it easy !

Poniedziałek, poniedziałeczek ! 
Przez wielu tak bardzo znienawidzony dzień tygodnia, mi wydaje się dziś wspaniały! 
Dziś minął tydzień jak rzuciłam słodycze ! 
TYDZIEŃ ! 
Może dla wielu to jest żaden wyczyn, lecz dla mnie to jest COŚ! 
Znając siebie i wiedząc ile mnie ten tydzień kosztował, jestem z siebie dumna.
Do tego tydzień regularnych ćwiczeń i wycieczek na rowerze.
Jeden tydzień a podsumowanie go, daje mi mnóstwo motywacji!
Już widzę wyraźnie, że jak chcę - to mogę! 
Wszystko się da zrobić ! 
I zrobię to! 





A tymczasem, żeby dalej celebrować dobry dzień.
Czas na przejażdżkę motocyklem! 
Jupi Jej ! :D


Miłego dnia :)

piątek, 18 lipca 2014

Waaakacje, znów są wakacje. Na pewno mam rację!

Obrona za mną, wyprowadzka z akademika też, pierwsze 3 tygodnie wakacji również.
Zdawałoby się, że nic nie powinno stać na drodze do błogiego lenistwa i wakacyjnej radości.
Lecz zawsze jak to w życiu bywa, pojawia się sytuacja czy rozmowa, która zburzy spokój.
Warto wtedy wziąć głęboki oddech, powiedzieć sobie, że to nas nie martwi i żyć dalej, bo przecież zatrzymywanie się nad każdą sprawą, wieczne rozmyślanie i zadręczanie się w niczym nam nie pomoże, a raczej zaszkodzi.
Mało tego!  Zabierze tam te cenne chwile wakacji i tego lata, które się nie powtórzą i nie powrócą, kiedy nagle sobie o nich przypomnimy. Będzie wtedy już o wiele, wiele za późno.
Dlatego dbajmy o każdą chwilę, każdy dzień, każdą sekundę naszego życia.
Wakacje w domu? No problemo. Jest tyle możliwości, tyle opcji ! Trzeba tylko je zauważyć! I chcieć! 
Ja mam właśnie za sobą 3 tygodnie bez internetu i prądu. Czy był to koniec świata? Nie.
Pierwsze dni owszem były nerwówką, gdyż dana sytuacja zaburzyła moje przyzwyczajenia, które teraz z perspektywy czasu wcale nie były takie dobre. 
Dziś, kiedy patrzę wstecz na te całe trzy tygodnie to myślę sobie, że to był świetny czas!
Komputer nie ciągnął, internet nie kusił. Było tyle wolnego czasu ! W końcu przeczytałam zaległe książki, chętniej włączałam się w domowe obowiązki, które przestały być przykrymi obowiązkami a raczej prostym i logicznym działaniem, po którym była satysfakcja i błogi relaks. Więcej czasu spędziłam ze swoimi zwierzakami a nawet z rodziną ( choć to już nie jest tak wspaniałe bo zderzenie dwóch różnych światów, które powstały przez 3 lata mojego mieszkania w Poznaniu, było co najmniej bolesne)

Taki "detoks" dobrze robi i polecam wszystkim!  Odłączyć się czasem od urządzeń i wirtualnego świata!

Poza tym, nadal ubolewam nad brakiem funduszy na rejestrację Bandziora... eh.
Lecz w międzyczasie zaprzyjaźniłam się na nowo z hula hop i rowerem! :)
Nieustannie spotykam się z przyjaciółmi, reaktywuje znajomości, które studia ograniczyły a które tak jak wczorajsza wycieczka rowerowa, dają mega pozytywną energię ! 
Do tego rzuciłam na jakiś czas słodycze i znów rozsądniej jem! 
 
Tyyyyle pozytywnej energii i motywacji do robienia czegoś "dla siebie" ! :D
Zarażam energią ! Bierzcie śmiało ! :) 

Enjoy ! 




środa, 25 czerwca 2014

No stress

Dzień przed obroną.
Zdawałoby się, że stres powinien sięgać zenitu a ciśnienie wychodzić poza normy.
Ale nie.
Od rana dziwny spokój, uśmiech na twarzy a w głowie jedna myśl :
- Będzie dobrze, dam radę!

Trochę mnie ten spokój przeraża bo przecież nie tak dawno jak wczoraj,
denerwowałam się o byle co  i martwiłam całym zamieszaniem.
A dziś nic.
Zuuuuuuuuupełnie nic :)
Staram się nie myśleć dziś o niczym i o nikim.
Wiem, to trochę egoistyczne i samolubne ale potrzebuję pełnego spokoju przed jutrem.

Ostatnio ktoś mi powiedział, że postrzega mnie jako osobę mega wyluzowaną, otwartą i wygadaną.
No cóż...ja się z tym nie zgadzam.
To wszystko to tylko pozory i dobra mina do złej gry.
SUPRISE !
Tak naprawdę często stresuje się i martwię każdym drobiazgiem.
I choć stwarzam pozory osoby dość chaotycznej, to lubię mieć wszystko poukładane,
taka mała cząstka perfekcyjności i nie małych ambicji, które nie ukrywając  mam.
Ale czym było by życie bez wyzwań, ambicji i trudnych celi, które chcemy realizować ;)

Dzisiaj pełen luz i relaks, jutro obrona i wielkie "ufff" po wszystkim....a w piątek?
W piątek będę już u siebie w mojej CALiforni czyli w domu.
I wiecie co zrobię?
Rzucę walizkę, ubiorę się i wyjadę motocyklem !
Prosto przed siebie, w otwartą przestrzeń, tak żeby wszystkie pozostałe myśli wyrzucić
i rozpocząć prawdziwe oraz w stu procentach zasłużone wakacje! 

Miłego dnia ! :) 




niedziela, 22 czerwca 2014

To takie proste !


Nikt nie mówił, że w życiu będzie łatwo, o nie. 
Im bardziej obserwuję swoje życie, tym zdaje się ono bardziej pokręcone.
Przypomina nie raz porządny tor motocyklowy albo jakąś zawiłą drogę Route 66 ...

Kiedyś nie wiedziałam jak radzić sobie z pewnymi problemami,
nie miałam pojęcia co będzie tym złotym środkiem i lekiem na całe zło.
Dziś to wiem.
Na już, na teraz najlepszym rozwiązaniem jest wsiąść na motocykl i jechać.
Bez planu gdzie, nie zastanawiając się nad kierunkiem i czasem
-po prostu jechać.
Lecz i tak kiedyś trzeba wrócić, więc warto mieć w życiu inny punkt odniesienia.
Ja go mam i jest on prosty.

Rozmowa.

Z przyjacielem, Szefem u góry, znajomym, kimś bliskim.
Pomaga naprawdę !
Przed obroną licencjatu stres ma już level hard
ale próbuje dawać radę!
Rozmawiam, dużo rozmawiam :D
Dlatego dziękuje wszystkim tym, którzy są obok mnie w tych ciężkich chwilach
i którzy pomimo wielu humorów wytrzymują to wszytko :)

Jesteście najlepsi - Dziękuje ! ! !






sobota, 21 czerwca 2014

Oto on !!!

Tak, wiem. Systematyczność nigdy nie była moją mocną stroną na blogach ;)
Ale to się zmieni !!!


13.06.2014 r.

Ta data na długo pozostanie w mojej pamięci.
Dlaczego?
Właśnie tego dnia stałam się najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi, czyli posiadaczką motocykla !
Ale nie byle jakiego motocykla ! Mojego własnego :)
Piątek trzynastego nie okazał się pod żadnym pozorem pechowym a raczej szczęśliwym!
Nieświadoma tego, że kupię cokolwiek pojechałam tylko pooglądać motocykle .... I co?
I wróciłam już z moim towarzyszem życia bo tak mogę o nim powiedzieć.


Przedstawiam Wam mój ukochany motocykl czyli Bandziora !

Pozwalam sobie mówić do niego na "Ty" ponieważ jesteśmy w prawie tym samym wieku :D
Mój Suzuki Bandit 400 :)




Emocji było sporo, szczególnie na pierwszej jeździe !

Jazda po 1,5 roku przerwy jest nie lada wyzwanie ale dałam radę i już śmigam swobodnie :D


Mam w zamiarze na tym blogu opisywać mój "związek" z Bandziorstwem :)

O każdym wypadzie, o obawach, o jeździe, o powodzeniach i upadkach (których mam nadzieję ominę)
Tak po prostu, będzie to blog początkującej motocyklistki :)


Pozdrawiamy Razem

Ja i Bandzior



wtorek, 6 maja 2014

Maj

Maj.


Bardzo lubię ten miesiąc. Zawsze zwiastuje on zbliżające się lato i odpoczynek.

Ciepłe majowe dni zachęcają do wyjścia na świeże powietrze i spędzania tam
jak najdłuższego czasu. Podobnie z wieczorami, w które coraz chętniej
wychodzimy biegać, gdyż staje się to idealną porą.


Oczywiście maj to także czas studencki!

Imprezy, grille, spotkania w plenerze! Czyli to za czym się tęskni w zimę :)
Idealny czas na spotkania ze znajomymi, na które czasem w natłoku zajęć,
po prostu nie ma czasu.


Warto łapać każdą chwile i wykorzystywać ją, najbardziej jak potrafimy.

Nikt nie da nam tego czasu i naszego życia przejść jeszcze raz.
Nie!
Powinniśmy przestać narzekać i zauważyć cenne chwile, które trwają-teraz!
Choć czasem jest ciężko i życie nas kopie, to trzeba się podnieść bo czas
jaki poświęcimy na podnoszenie się, nigdy już nie wróci.


"Nic dwa razy się nie zdarza i nie zdarzy"






poniedziałek, 5 maja 2014

Na początku był chaos

Tak jak w tytule. Początki zawsze są trudne. Nigdy nie wiadomo jak najlepiej zacząć.
Ale jednak za każdym razem, gdy zaczynamy coś nowego to gdzieś podświadomie wierzymy w to.
A może raczej mamy nadzieję? A że nadzieją matką i tak dalej to udać się musi!
Ze skutkiem takim czy innym ale zawsze.


Soul, soul, soul.

Zjawisko ostatnim czasem bardzo mnie intrygujące ale o tym może innym razem.
Czy motocykl ma dusze? Miłośnicy powiedzą, że oczywiście a inni raczej, że niekoniecznie.
A motocyklowa dusza?!   Zdecydowanie tak!
I ja tu oto jestem tego żywym przykładem-osoby z duszą motocyklową !
W sercu wszystko co motocyklowe, jak w tłokach ciągle gra!


Coś o mnie?



Posiadaczka prawa jazdy kategorii A. Wieloletni plecaczek motocyklowy.

Pasjonatka motocykli i  w sumie wszystkiego co z nimi związane.
Niepokorna dusza. Uparta i dążąca do postawionych celi. Goniąca za marzeniami, lecz z rozsądkiem!
Od jakiegoś czasu próbująca  wbić się w rolę redaktora artykułów motocyklowych.
Świat motocyklowy nie jest jej obcy, a wiedza z niektórych zakresów mogła by nie jednego zadziwić.
Także oto tutaj zaczyna swoją drogę Motocyklistka z krwi i kości.


Do zobaczenia na rozdrożach życia tego bloga !




P.